Monikucha online

O mnie i o gotowaniu i ostrej kuchni

                         Można zjeść byle co, ale nie byle jak zrobione.

Gotowanie jest moją pasją. Od kiedy? Można powiedzieć, że gotuję od zawsze. Od kiedy pamiętam, zaglądałam mamie do garnków. Jako nastoletnie dziewcze (szkoła podstawowa) nie zabierałam się jeszcze do poważnych dań. Byłam za to mistrzem wypieków: ciasteczek, torcików, placków. W domu z góry było wiadomo, że na wszystkie imieniny, urodziny i święta piekę ja. Z czasem asortyment zaczął się powiększać: sałatki, przekąski, zupy i na końcu całe zestawy. Ale tak naprawdę zaczęłam gotować jak wyprowadziłam się z domu. Miałam swoją kuchnię i świat należał do mnie! 😆

Mama nauczyła mnie podstaw. Zdradziła parę sekretów kulinarnych i opcji ratunkowych. Bez jej pomocy niejedno danie poszłoby do kosza. Ale ja poszłam dalej. Rozszerzyłam swoje horyzonty. Dla mnie kuchnia polska jest w smaku monotonna, a przy tym niezdrowa. Ziemniaki, tłusty sos, mięso i surówka. I tak codziennie. Wyszperałam więc książki kucharskie mamy i tak zaczęło się eksperymentowanie, które trwa do dzisiaj 😀 Uwielbiam oglądać programy o gotowaniu i wyszukiwać nowe przepisy. Dawno, dawno temu służyły ku temu książki kucharskie, których mam w domu na pęczki. Obecnie w dobie internetu tylko się kurzą. Nie wyobrażam sobie teraz gotowania bez sieci, która oferuje mi każdą kuchnie świata na wyciągnięcie ręki 😯 Potrafię poświęcić cały mój wolny czas na planowanie posiłków. I nic mnie tak nie złości, jak moje wyobrażenia nie idą w parze z rzeczywistością 👿 Ale jest jeszcze Marcinek, który z uśmiechem na twarzy skwituje: A mi tam smakowało!

Mam szczęścię, że Marcinek lubi podobne smaki co ja, ale mimo wszystko też mnie troszeczkę ogranicza. Nie lubi słodkiego, jajek, ryb, ryżu. A z tego można zrobić następne 1000 dań. Czasami uda mi się coś przemycić. Pytam wtedy na koniec -smakowało? Tak, dobre było, ale wiesz, że nie lubię jajek 😕 No i masz. Ale wiem, czego się spodziewać i danie robię wtedy dla siebie. Bo ja lubię wszystko. No może móżdżku, policzków i uszu bym nie ruszyła. To też zasługa mojej mamy, że nie wybrzydzam. W domu jedliśmy wszystko. Do teraz z łezką w oku wspominam czernine, polewkę czy ozorki. Marcinek tego nie ruszy, a ja sama tego nie zrobię. Nawet nie próbuje. No może ozorki… czasami. Jak mnie bardzo ochota najdzie na tego typu rarytasy, to się po prostu melduję na obiedzie u mamy i już. Czuję się wtedy fantastycznie, jak to dziewcze 15 lat temu! 😎

Listopad 2009

Poniższe komentarze  Cytryny i Krokodyla zmusiły mnie w końcu do uaktualnienia tego wpisu, który powstał już jakiś czas temu.

Od tamtego czasu wiele się zmieniło w naszym życiu jak i w naszych gustach kulinarnych. Od jakiś 4 lat mieszkamy w UK. Są tego dobre i złe strony. Do dobrych na pewno należy możliwość poznania ludzi innych kultur, a co za tym idzie, co mają w lodówkach i na talerzu 😯

Przez te ostatnie 4 lata moje horyzonty kulinarne stały się nieograniczone. Rzadko kiedy jadamy to samo danie dwa razy (z wyjątkiem sushi), bo jest tyle rzeczy, które chciałabym ugotować i ciągle brakuje mi czasu. Właściwie nic mnie po za czasem już nie ogranicza. Na dostępność składników nie mogę narzekać. Powoli też zaczęłam ignorować gusta Marcinka i na dobre mu wychodzi 😎

Zafascynowana nową kuchnią, wiele o niej czytam i zaczynam od zera, od najprostszych dań, po te trudniejsze, kończąc na własnym przepisie. Uwielbiam w kuchni eksperymentować, szczególnie z nowymi smakami. Oj mamo, stworzyłaś potwora 😉

Muszę jeszcze  wspomnieć o sushi, które stało się czymś w rodzaju pasji.  Pierwszy raz z sushi zetknęłam się 10 lat temu, ale dopiero tutaj, chyba dzięki tak ogromnej popularności zdecydowałam się podjąć wyzwanie i zrobić sushi sama. No i połknęłam bakcyla. Po pierwszych mało udanych próbach nauczyłam się i dzięki temu jemy sushi minimum 2-3 w miesiącu. Polecam wszystkim, bo robienie sushi jest ogromną, kreatywną zabawą. Jak  chcecie  się dowiedzieć więcej,  zapraszam gorąco na bloga www.GoSushi.pl , który powstał właśnie dzięki  mojej pasji do sushi 😀

Razem z Marcinkiem lubimy dania pikantne, a nawet bardzo pikantne i   większość potraw na tym blogu zadowoli fanów ostrej kuchni. Jeżeli korzystacie z moich przepisów, a nie należycie do wielbicieli pikantnych dań, na początku dodajcie połowę chili i innych ostrych dodatków. Ale pamiętajcie, apetyt rośnie w miarę jedzenia i ostra kuchnia wciąga! 

No i na sam koniec napiszę o moim pisaniu. Na próżno będziecie szukać na tym blogu moich refleksji. Ja się po prostu do takich rzeczy nie nadaję. Jestem osobą praktyczną, której lepiej wychodzi gotowanie niż pisanie, więc moje wpisy są najczęściej tylko przepisem, a nie opisem. Tak więc życzę wszystkim udanej zabawy w gotowanie i smacznego 🙂

21 Komentarzy »

  1. Mam tak samo… Zawsze asystowałam mamie i babci. Kiedyś tak jak Ty piekłam ciasta. Teraz piekę mało słodkości. Chociaż od kilku dni przymierzam się do pierniczków 🙂
    Gotuję za to wytrawnie.
    Dostałam ostatnio komplement od babci za zupę rybną i chodziłam dumna jak paw. Usłyszeć z ust mistrza, że się go przerosło, to był prawdziwy zaszczyt 🙂
    Mój M też nie lubi kilku rzeczy np. nie przepada za carbonarą, którą ja bardzo lubię, śmietaną, naleśnikami, twarożkiem. Mnie też parę dań z menu odpada z tego powodu.
    Na szczęście lubi jajka, a ja bez jajek żyć bym chyba nie mogła:)

    Pozdrawiam Cię serdecznie i będę śledzić Twoje kulinarne dokonania.
    Bardzo ciekawy blog.
    Cytryna

    Komentarz - autor: Cytryna | 9 listopada, 2009 | Odpowiedz

    • tak tylko chciałam zapytać, czy to prawda, że ostre jedzenie powoduje zgagę? Mój mąż często na nią narzeka, a uwielbia paprykę, czosnek, pieprz i chilli.

      Komentarz - autor: place | 21 Maj, 2012 | Odpowiedz

      • Place, niestey ostre jedzenie moze powodowac zgage:( Pozdrawiam.

        Komentarz - autor: Monikucha | 23 Maj, 2012

  2. No, ja to się uczyłam gotować sama, bo moja mama po prostu nienawidzila czasu spędzonego w kuchni. Robiłą kilka rzeczy na krzyż i koniec. Wolała ogród. 🙂 Byłąm szczęsliwa, jak zamieszkałam sama, z tego że mogę gotować to na co mam ochotę, ze wreszcie mam wybór i uczyłam się na własnych błędach. Kuchnia polska kiedyś nie była nudna, tylko mielismy ostatnio nie za ciekawe czasy 😉 Uwielbiam przyprawy, ciekawe połączenia smaków, lubię kuchnię energetyczną, rozgrewajacą, intensywne smaki, fajne konsystencje. Lubię jeść palcami, dlatego kuchnia meksykańska, indyjska jest dla mnie super. Najbardziej lubię warzywa, ryby i owoce. I mam fajnie, bo mój mąż uwielbia eksperymenty, te wszelkie nowosci, lubi oryginalne smaki i umie doradzić, ocenić. Miło mi więc, że nie muszę się ograniczać przynajmniej z nim. :-)). Córka lubi tradycje, a syn też oryginalne smaki i nowości, ale jego alergia trochę go ogranicza (no i mnie). Moje dzieci pomagają mi w kuchni. Żeby było wygodnie przygotowałam dla nich stół, zeby sobie nawzajem nie przeszkadzać i lubie te nasze wspólne gotowanie. One nie będą takie zielone, jak ja, gdy już zamieszkają same. :-)) Fajny jest ten czas, gdy się coś wspólnie robi.
    Podoba mi się Twój blog. :-))
    Pozdrawiam :-)))

    Komentarz - autor: Krokodyl | 19 listopada, 2009 | Odpowiedz

  3. Dziekuje za mile komentarze 🙂

    Komentarz - autor: Monikucha | 19 listopada, 2009 | Odpowiedz

  4. bardzo ciekawe, dzieki

    Komentarz - autor: online | 21 grudnia, 2009 | Odpowiedz

  5. Hej,

    Byłaby możliwość zdobycia kontaktu do Ciebie – mam pewną drobną sprawę 😉

    Poza tym blog i zdjęcia pierwsza klasa – jestem pod ogromnym wrażeniem.

    Pozdrawiam,
    Wojtek

    Komentarz - autor: Wojtek | 7 stycznia, 2010 | Odpowiedz

  6. REWELACJA!!!..Moniko,powinnaś zgłosić się do tego konkursu na polską Nigellę Lawson..pozdrawiam!Iwana

    Komentarz - autor: iwana31 | 13 lutego, 2010 | Odpowiedz

  7. Iwana, dziękuje za przemiły komplement 🙂

    Komentarz - autor: Monikucha | 14 lutego, 2010 | Odpowiedz

    • jedną z rzeczy , które mnie interesują prócz gotowania jest fotografia i jak widzę zdjęcia potraw masz całkiem niezłe. Można spytać czy sama to robisz?

      Wacek

      Komentarz - autor: Wac | 5 lipca, 2010 | Odpowiedz

      • Wacek, sama gotuje i sama zdjecia robie, fotografia to równiez moje drugie hobby 🙂

        Komentarz - autor: Monikucha | 6 lipca, 2010

  8. Dzień dobry,

    Czy zajmuje się pani przygotowywaniem jakichkolwiek dań kuchni tajskiej?

    Jeśli tak, serdecznie zapraszamy do zaprezentowania się na naszej stronie – . Jeśli prześle nam Pani przepis i kilka zdjęć z przygotowania potrawy (oraz oczywiście efekt końcowy) z przyjemnością zamieścimy je na naszej stronie w dziale poświęconym tajskim kulinariom.

    Zapraszamy do zaprezentowania Pani pasji i umiejętności szerszemu gronu!

    Kontakt: oliff@gazeta.pl

    Komentarz - autor: Magdalena | 31 Maj, 2010 | Odpowiedz

  9. No, ja to się uczyłam gotować sama, bo moja mama po prostu nienawidzila czasu spędzonego w kuchni. Robiłą kilka rzeczy na krzyż i koniec. Wolała ogród. Byłąm szczęsliwa, jak zamieszkałam sama, z tego że mogę gotować to na co mam ochotę, ze wreszcie mam wybór i uczyłam się na własnych błędach. Kuchnia polska kiedyś nie była nudna, tylko mielismy ostatnio nie za ciekawe czasy Uwielbiam przyprawy, ciekawe połączenia smaków, lubię kuchnię energetyczną, rozgrewajacą, intensywne smaki, fajne konsystencje. Lubię jeść palcami, dlatego kuchnia meksykańska, indyjska jest dla mnie super. Najbardziej lubię warzywa, ryby i owoce. I mam fajnie, bo mój mąż uwielbia eksperymenty, te wszelkie nowosci, lubi oryginalne smaki i umie doradzić, ocenić. Miło mi więc, że nie muszę się ograniczać przynajmniej z nim. ). Córka lubi tradycje, a syn też oryginalne smaki i nowości, ale jego alergia trochę go ogranicza (no i mnie). Moje dzieci pomagają mi w kuchni. Żeby było wygodnie przygotowałam dla nich stół, zeby sobie nawzajem nie przeszkadzać i lubie te nasze wspólne gotowanie. One nie będą takie zielone, jak ja, gdy już zamieszkają same. ) Fajny jest ten czas, gdy się coś wspólnie robi.Podoba mi się Twój blog. )Pozdrawiam ))
    +1

    Komentarz - autor: Cheap Server Web | 19 lipca, 2010 | Odpowiedz

  10. No, ja to się uczyłam gotować sama, bo moja mama po prostu nienawidzila czasu spędzonego w kuchni. Robiłą kilka rzeczy na krzyż i koniec. Wolała ogród. Byłąm szczęsliwa, jak zamieszkałam sama, z tego że mogę gotować to na co mam ochotę, ze wreszcie mam wybór i uczyłam się na własnych błędach. Kuchnia polska kiedyś nie była nudna, tylko mielismy ostatnio nie za ciekawe czasy Uwielbiam przyprawy, ciekawe połączenia smaków, lubię kuchnię energetyczną, rozgrewajacą, intensywne smaki, fajne konsystencje. Lubię jeść palcami, dlatego kuchnia meksykańska, indyjska jest dla mnie super. Najbardziej lubię warzywa, ryby i owoce. I mam fajnie, bo mój mąż uwielbia eksperymenty, te wszelkie nowosci, lubi oryginalne smaki i umie doradzić, ocenić. Miło mi więc, że nie muszę się ograniczać przynajmniej z nim. ). Córka lubi tradycje, a syn też oryginalne smaki i nowości, ale jego alergia trochę go ogranicza (no i mnie). Moje dzieci pomagają mi w kuchni. Żeby było wygodnie przygotowałam dla nich stół, zeby sobie nawzajem nie przeszkadzać i lubie te nasze wspólne gotowanie. One nie będą takie zielone, jak ja, gdy już zamieszkają same. ) Fajny jest ten czas, gdy się coś wspólnie robi.
    Podoba mi się Twój blog. )
    Pozdrawiam ))

    +1

    Komentarz - autor: Ekologist | 27 września, 2011 | Odpowiedz

  11. Przypadkowo znalazłam Pani blog, jak to zwykle bywa. Świetnie Pani pisze i fotografuje. Pozdrawiam i będę czytać!

    Komentarz - autor: Locja | 7 października, 2011 | Odpowiedz

  12. Właśnie odkryłem Pani stronę – rewelacja !! A wszystko przez sos satay 😀

    Komentarz - autor: mih | 29 października, 2011 | Odpowiedz

  13. Ja tez na stronke natrafilam zupelnie przypadkowo i od razu mi sie spodobala, dodalam do ulubionych i dosc czesto korzystam. A tak na marginesie to tez jestem Monika,tez mam swojego Marcinka i tez mieszkam w UK 🙂 pozdrawiam!

    Komentarz - autor: Monika | 16 lutego, 2012 | Odpowiedz

  14. No co za zbieg okolicznosci, serdecznie pozdrawiam:)

    Komentarz - autor: Monikucha | 17 lutego, 2012 | Odpowiedz

  15. witam serdzecznie, proszę o kontakt w sprawie współpracy. Pozdrawiam

    Komentarz - autor: inga | 2 lipca, 2012 | Odpowiedz

  16. Przypadkowo tu trafiłem. Po dyni (trafiłem na przeuroczy przepis).
    I teraz maciupciupciupciusieńka uwaga: Nie wiem, kto zacz „Marcinek”. Bo nibyby faceci dojrzewają tylko do szóstego roku, a później jedynie rosną i zmieniają im się ceny zabawek (wiem po sobie), niemniej jego awersja do jajek i ryb i „czegóśtamjeszcze” może wynikać najzwyczajniej z faktu, że nie zatracił pierwotnych instynktów i broni się przed substancjami potencjalnie dla niego szkodliwymi. Jeżeli to brzdąc – wyrośnie, spokojnie. Jeżeli nie – daj spokój, urocza (sądząc z treści i fotki) kobitko i nie wmuszaj czegoś, co może okazać się niezdrowe dla Marcinka.
    Gusta też się zmieniają. Wiadomo, iż do dobrze zmrożonej wódki, golonki i flaków trza dorosnąć, podobnie jak do piwa i wytrawnego wina.
    A na stroniczkę powracać będę co czas jakiś, bo parę smakowitych sugestii tu odkryłem.
    Z serdecznościami
    Absolutny ignorant kulinarny

    Komentarz - autor: lew_US | 5 listopada, 2012 | Odpowiedz

  17. Drogi Ignorancie kulinarny
    Na szczescie lata kiedy Marcinek czegos nie lubi mamy juz za soba. Ciekawosc smakow i nowych doznan kulinarnych zwyciezyla 🙂
    Serdecznie pozdrawiam

    Komentarz - autor: Monikucha | 5 listopada, 2012 | Odpowiedz


Dodaj komentarz